Archiwum 29 grudnia 2010


gru 29 2010 Odchłań miłości.
Komentarze: 0

Odchłań miłości.

Rozdział 2.


Gdy Amy wstała następnego dnia, zaczęła przypominać sobie wczorajsze chwile, które spędziła z Luke'm.Po chwili usłyszała głos mamy idącej na korytarzu.
-Amy, wstałaś?
-Tak mamusiu.
-Chodź do mnie. - powiedziała mama z lekką powagą.
Amy wstała z łóżka, pocierając lekko oczy. Uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie wczorajszy buziak, o którego poprosił Luke.Założyla kapcie, które przypominały z wyglądy dwie świnki. Były tak różowe, żę miały lekki połysk.
Wstała, rozciągając się. Wyszła z pokoju. Szła wolno po schodach, bo jeszcze była trochę zaspana.
-Pomożesz mi dziś sprzątać.
-Ok, coś się stało? Ktoś przyjeżdża?
-Tak. Możliwe, że przyjedzie Twój ojciej w odwiedziny.
Amy zesztywniała. Nie widziała się z ojcem już dobrych parę lat. Chciała Go zobaczyć, ale bała się tej chwili. Zrobiła mały krok na przód. Podeszła do kominka, wzięła leżace zdjęcie na którym byli jej rodzice i Ona. Była taka słodka, gdy była mała. Z opowiadań jej mamy, domyśliła się, że ma charakter po ojcu. Miała także Jego uśmiech i oczy.
-Nic Ci nie jest? Wiem, ze to będzie dla Ciebie trudne, ale jakoś damy sobie razem radę. Powiedział, że chce zobaczyć swoją malutką Amy, a może nawet i zabrać na parę dni do siebie.
-Co?! Jak to?! Ja nigdzie nie jadę. Jak chciałaś się mnie pozbyć to wystarczylo powiedzieć.
-Ale to On sam zasugerował. Wiem, że dla Ciebie to trudna chwila, ale ojciec chciał do nas wrócić. Błagał o to, ale nie zgodziłam się ze względu na Ciebie.
-Na mnie? Czy na Ciebie?
Amy zdenerwowana pobiegła do swojego pokoju. Wbiegając usłyszała telefon. Skoczyła na łóżko i wzięła szybko telefon. Luke. Wzięła głęboki oddech, odebrała.
-Cześć Amy, z tej strony Luke.
-Hej, co u Ciebie?
-A wszystko wporządku, a u Ciebie?
-Też spoko. A coś chciałeś? - zapytała.
Dzięki Niemu odzywskała uśmiech na twarzy.
-Chciałabyś może przejść się ze mą do parku?
-Raczej tak. Dziś?
-Tak przyjdę po Ciebie o czternastej, ok?
-Ok, to pa.
-Pa.
Rozłączyła się. Była tak podekscytowana, że zxaczęła skakać na łóżku z radości. Skacząc, krzyczała "Mam randkę z Luke'm."
Gdy już się uspokoiła , spojrzała na godzinę. Było około dwunastej trzydzieści. Szybko zeszła z łóżka i zaczęla się szykować. Zaczęła od ubrania. Chciała ubrać się jak najlepiej, więc wyjęła swoje wszystkie bluzki i zaczęła wybierać.
Wybrała tylko trzy. Resztę odłożyła z powrotem do szafki. Pierwsza blizka była zwykła. Czarna z małym rysunkiem na środku. Druga była już sportowa, z adidasa.Była biała z paroma czarnymi paskami na ramionach. Trzecia była różowa z białymi paskami.
Najbardziej podobała jej się biała bluzka, ponieważ Amy uwielbia ubrania sportowe.
Dziewczyna włączyła sobie radio,aby miała weselej. Leciała piosenka, którą Amy kojarzyła z hali, gdy grała w koszykówkę z Luke'm. Przypomniała sobie wczorajszy dzień. Usiadła na łóżku i pomyślała jakby to było, gdyby chodziła z Luke'm. Amy ocknęła się ze swoich myśli i zaczęła się dalej szykować.Postanowiła założyć najładniejsze dżinsy,kozaki Emu, czarną bluzę i kolorową kurtkę. Zpieła włosy, wyłączyła radio i zeszła na dół. Poszła do kuchni, gdzie była jej mama.
-Mamo, idę z kolegą na spacer, niedługo wrócę.
-A z kim idziesz?
-Luke'm. OPoznałam Go wczoraj
-Dobrze. Uważaj na siebie. A gdzie dokładnej będziecie?
-W parku.
Amy podeszła do mamy,dała jej buziaka.
-Przepraszam.
-Za co?
-Za to, że na Ciebie dziś nakrzyczałam. Nie chciałam. Boję się spotkania z tatą.
-Wiem o tym. Ja również, ale razem sobie damy radę.
-Miło to słyszeć. Idę. Pa.
Amy odeszła wgłąb korytarza. Miała już wychodzić, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Otworzyła.
-Hej. To co idziemy?